Licheń i degustacja mniszka

























A mniszka (najlepiej od razu cały zakon, tfu, zagon- tak mniej więcej ze 200 głów) gotujem z cytryną w trzech ćwiartkach wody przez 25 minut, następnie odstawiamy na jedną dobę (wiadomo, apetyt rośnie w miarę... czekania;)). Całość wyciskamy, wyjmujemy pestki, dodajemy kilo cukru i pyrkamy na wolnym ogniu tak jeszcze ze 3 godziny.

P.S.: Przyznam się szczerze, że osobiście jeszcze żadnego mniszka nie próbowałam w ten sposób przyrządzić, jednakże to, co mi podano na tacy (znaczy w kielichu;)) warte jest grzechu:)

Pars pro toto- zamek w Kole




















P.S.: Totem potem.

Widoczki przejezdne




Przezbrudnoszybowce pociągowe, robione własnoręcznie przez telepiącą się autorkę w duecie z równie się telepiącą fotokomórką:)
P.S.: Wbrew panującym nam miłościwie modowym trendom wciąż kocham na niebiesko.
P.S.2: I jeszcze na ziemiobrązowo.

Ładne kwiatki...


A ładne dlatego, że robione aparatem fotograficznym, a nie komórkowym. No i jeszcze jak sądzę z tej przyczyny, że to nie ja stałam za obiektywem;)

Ja, robot

























Co prawda kolega tak się ma do Daneela jak nie przymierzając Cheeta do Lady Jane, niemniej jednak...
Pod linkiem strona Centrum.