Licheń i degustacja mniszka
A mniszka (najlepiej od razu cały zakon, tfu, zagon- tak mniej więcej ze 200 głów) gotujem z cytryną w trzech ćwiartkach wody przez 25 minut, następnie odstawiamy na jedną dobę (wiadomo, apetyt rośnie w miarę... czekania;)). Całość wyciskamy, wyjmujemy pestki, dodajemy kilo cukru i pyrkamy na wolnym ogniu tak jeszcze ze 3 godziny.
P.S.: Przyznam się szczerze, że osobiście jeszcze żadnego mniszka nie próbowałam w ten sposób przyrządzić, jednakże to, co mi podano na tacy (znaczy w kielichu;)) warte jest grzechu:)
Widoczki przejezdne
Przezbrudnoszybowce pociągowe, robione własnoręcznie przez telepiącą się autorkę w duecie z równie się telepiącą fotokomórką:)
P.S.: Wbrew panującym nam miłościwie modowym trendom wciąż kocham na niebiesko.
P.S.2: I jeszcze na ziemiobrązowo.
Ładne kwiatki...
A ładne dlatego, że robione aparatem fotograficznym, a nie komórkowym. No i jeszcze jak sądzę z tej przyczyny, że to nie ja stałam za obiektywem;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)